Ktoś ważny nas okłamał?

Wnioski historyczne

Analizując niekonsekwentne i po prostu złe zachowania polityczne nie wracam już, przynajmniej na razie, do użycia przez Amerykę bomb atomowych pod koniec II wojny światowej czy bezpodstawnej i kłamliwej inwazji na Irak w 2003 roku (więc już nie w poprzednim wieku, ale niecałe 2 dekady wstecz). Chcę się tu skupić na roku 2014 i rosyjskiej aneksji ukraińskiego Krymu wraz ze wschodem Ukrainy.

Wszyscy pamiętamy chyba prezydenta Bidena czy ambasadora Brzezińskiego mówiących, że każdy centymetr ziemi NATO będzie w razie jakiegokolwiek ataku broniony. Ukraina co prawda w NATO nie jest, ale zaatakowanie jej kawałka, Krymu, spotkało się ostatecznie z zupełnie mniejszymi reakcjami, niż najechanie praktycznie całego jej terytorium, co obserwujemy od 24 lutego tego roku. Choć np. USA nie biorą bezpośredniego udziału w tej wojnie, ich pomoc dla Ukrainy jest teraz dużo większa, co wydaje się dużo bardziej słuszne. Skąd takie różnice? Czy jakaś doktryna Stanów Zjednoczonych uzależnia ilość pomocy dla innego kraju w zależności od roku i stopnia zagrożenia terytorium? Wątpię.

Ale jednocześnie nie widzę jednoznacznej odpowiedzi. Polityka to oczywiście załatwianie swoich spraw (w przypadku międzynarodowym swojego państwa względem innych), często w sposób brutalny, a na pewno rzadko altruistyczny, ale wręcz uderzające są pewne zdarzenia dziejące się na przestrzeni nieco ponad 30 tylko lat!

Ukraina ogłasza swoją niepodległość w 1991 roku, jednocześnie proklamując tzw. memorandum budapesztańskie, gdzie w zamian za ochronę swoich granic zrzeka się broni atomowej, zaś w 2014 i 2022 roku te właśnie granice zostają zaatakowane i nawet obecna pomoc Zachodu nie jest całkowitym wypełnieniem wspomnianego memorandum. „Tylko” tyle lat i „aż” tyle ważnych i niepokojących wydarzeń – gdyby przełożyć to na wyimaginowaną częściowo historię Polski, a tak chyba najlepiej będzie wczuć się we wszystkie konsekwencje tych zdarzeń: to tak, jak gdyby Polska, która w roku 1989 wyrwała się z komunizmu, w 1997 wstąpiła do NATO, a w 2003 do Unii Europejskiej, została zaatakowana przez Rosję w roku 2010 (to byłoby już za nami i w konsekwencji nie odbyłoby się prawdopodobnie w Polsce m. in. EURO 2012) i w 2018. Na Mistrzostwach Świata w Rosji (czemu miałyby się one tam nie odbyć, skoro odbyły się 4 lata po zajęciu Krymu) może występowalibyśmy niekoniecznie z logiem PZPN, ale przede wszystkim wyraźnymi konturami całej Polski na piłkarskich koszulkach, nie do końca udolnie starając się przypomnieć światu o aneksji części naszego terytorium i ryzykując tym samym mocne zdenerwowanie Kremla.

Brzmi chyba bardzo złowieszczo. A co zrobiłby świat? Dopiero po rozpoczęciu przez Federację Rosyjską działań wojennych w (cały czas wyimaginowanym) roku 2018 zaczęlibyśmy dostawać regularne dostawy broni. Wojna na naszym terytorium toczyłaby się zaś w najlepsze.

Ciężko jednoznacznie porównać memorandum budapesztańskie do członkowstwa w Sojuszu Północnoatlantyckim. Ale jedno i drugie to jakieś konkretne umowy międzynarodowe, gdzie łamanie jednych przez kraje będące członkami drugich podważa jakoś wiarygodność każdej następnej umowy, gdzie dane państwo jest również sygnatariuszem. I mówimy tu o czasach „najnowszych”, a nie o np. o braku pomocy Polsce ze strony Wielkiej Brytanii i Francji we wrześniu 1939 roku.

„Historia uczy, że ludzkość niczego się z niej nie nauczyła.” Georg Wilhelm Friedrich Hegel, niemiecki filozof (1770–1831)

Źródło (dostęp 10.10.2022): https://unsplash.com/photos/7Z-Uayu13ps


#historia

Komentarze